Kategorie
Wyzwanie czytelnicze

19- 24 – Oooobiaaaad! Chodźcie szybko, bo recenzje wystygną!

### 19. Maria Krueger ? Godzina pąsowej róży
Chyba trafiłam na jakąś wersję unowocześnioną, bo nie było w niej słowa o tym, że czasy współczesne głównej bohaterki to rok 1960, pamiętam natomiast, że w wersji z biblioteki książki mówionej podkreślone to było nie raz. No ale co ja tam wiem, może starość mi się już na mózgu odciska. Najważniejsze, że w chwili gdy Anda postanawia cofnąć zabytkowy zegar, stojący w jej pokoju o godzinkę czy dwie, wszystko wymyka się jej spod kontroli. Gdy wskazówki zegara kończą swój szalony bieg do tyłu, Anda nie stoi już w swoim pokoju, tylko w jakimś parku, nie ma na sobie pięknych nowiutkich spodni tylko krępującą ruchy kiecę i, o zgrozo! gorset, ciotka Eleonora, do której kiedyś należał nieszczęsny czasomierz, niejest już upozowana na fotografii, wiszącej na ścianie, tylko, jak najbardziej żywa, spaceruje razem z Andą i wyjaśnia jej, że oto cofnęła czas i znajduje się w roku 1880. Jak nieco roztrzepana i mało dziewczęca czternastolatka odnajdzie się w roli grzecznej panienki z dobrego mieszczańskiego domu? Proponuję przeczytać i sprawdzić. Co prawda jest to książka przeznaczona raczej dla młodszej młodzieży, ale kto powiedział, że dorosły człowiek nie może jej przeczytać z przyjemnością? Ja to zrobiłam i jestem zadowolona. Teraz dopiero, czytając ją po wielu latach widzę cel zestawienia naturalnego, swobodnego stylu bycia nastolatki z drugiej połowy XX wieku i godnej kobiecości ciotki Eleonory oraz jej spojrzenia na obyczaje drugiej połowy XX wieku przez pryzmat tych z końca wieku XIX. Dobra książka, polecam szczerze.
### 20. Maria Krueger ? Szkoła narzeczonych
Marianna nie jest jednostką wybitną. Nie ciągnie jej ani na scenę jak kuzynkę Jolantę, ani do wyczynów sportowych, jak siostrę Jolanty, ani do biura, ani do nauczania. Marianna jest ciepła, miła i? Uwielbia po prostu gotować, piec, zajmować się domem i dziećmi. Nic więc dziwnego, że gdy znajduje ofertę Szkoły Narzeczonych, bez wahania decyduje, że tam właśnie będzie kontynuować swoją naukę.
"Szkoła narzeczonych" to pełna ciepła i humoru opowieść o spokojnym życiu, w którym największym zmartwieniem jest zżarcie przez koty pokazowego wigilijnego dania, dojenie krów to dla bohaterki powód do chwalenia się rodzinie, a życie jest po prostu piękne i stoi otworem przed Marianną i jej przyjaciółkami. Może taka historia była rzeczywiście potrzebna ludziom przytłoczonym trudami kolejnego roku II wojny światowej?
Polecam tę książkę tak jak poprzednią, choć mi osobiście mniej się podobała. Jednak również z niej można wyciągnąć ciekawe wnioski. Bycie tzw. kurą domową w obecnych czasach traktowane jest często jako powód do niezadowolenia z życia, ale czy musi tak być? Bohaterka "Szkoły narzeczonych" po prostu cieszy się, mogąc szkolić się w byciu dobrą, gospodarną panią domu, chce spełniać się życiowo właśnie w taki sposób. Czy jest on gorszy, niż praca dziennikarki, kariera sportowa czy w balecie?
### 21. Paulina Hendel ? Żniwiarz ? część 5
Piszę o tej książce szczerze mówiąc tylko po to, by ją odhaczyć. W innych wpisach już ujęłam poprzednie tomy tej serii, a ten? No cóż, nie odbiega od nich poziomem. Nie zdziwię się, jeśli pojawią się jeszcze następne tomy, choć autorka mogłaby już po mału zacząć sobie darowywać. Mam je zamiar przeczytać, ale dlatego, że historia jest znośna, poznaje się ją lekko i miło, nie dlatego, że widzę w niej jakąś szczególną wartość.
### 22. Diana Palmer ? Ojciec mimo woli
Życie Blake?a zmienia się dość drastycznie dzięki całkiem przypadkowemu zbiegowi wydarzeń. Pierwszym z nich jest pojawienie się w jego domu czteroletniej córeczki, o której istnieniu dowiedział się w momencie jej przybycia. Drugie wydarzenie to przyjazd do jego miasta dziewczyny, którą niemal wykorzystał seksualnie, po czym rozeszli się w olbrzymim nieporozumieniu. Brzmi ciekawie? No to rozczarowanie: opowieść miała być chyba pikantna. Jest głupia. Naiwność bohaterów powala. Poza tym jak to tak, w kilka dni przejść ze stanu "nie mogę na ciebie patrzeć, okrutnie mnie zraniłeś" do "och, zróbmy to gdziekolwiek"? Poza tym ten tytuł? Ojciec? No ok, tylko o relacji bohatera z córką jest tu jakoś tak mało. Nie polecam tej pozycji osobom, które gardzą harlequinami. Nie, nie i raz jeszcze: nie!
### 23. Małgorzata Klunder ? Niziołkowie z ulicy Pamiątkowej ? część 2
Jak w części pierwszej akcja przetoczyła się piorunem przez 40 bez mała lat, tak tutaj mamy tylko rok. Ale jaki rok, łohohoho!
Poziom tej książki, jeśli to możliwe, jest chyba wyższy, niż w przypadku pierwszego tomu i przyznam szczerze, że jak dla mnie, to chyba za wysoki. Jak akcję rozumiałam, tak już sporej części nawiązań kulturowych średnio, choć za osobę nieoczytaną, że tak skromnie powiem, raczej mnie ciężko uznać. Także owszem, polecam z całego serduszka, ale trzeba mieć sporą wiedzę, żeby pojąć w pełni, co autorka ma na myśli.
### 24. William Makepeace Thackeray ? Pierścień i róża
Historyjka krótka, utrzymana w co nieco bajkowym klimacie. Mamy tu wyraźny podział na tych złych i tych dobrych bohaterów, księżniczki, królewiczów, mądrą wróżkę? Ale czy to do końca bajka? Moja odpowiedź brzmi nie. Owszem, mogą z powodzeniem czytać tę historyjkę dzieci, sama to robiłam, mając jakieś 6-8 lat i była to lektura odpowiednia do mojego wieku. Ale przeczytałam ją i teraz i jest to kolejna książka, która okazuje się wartościowa i dla osoby dużo dojrzalszej, przede wszystkim mamy tu piękny przekrój ludzkich przywar ? bezduszności, próżności, egoizmu. A ile przepięknej ironii! Ile wyśmiewania tychże przywar! Mmmmniammmmm.
Wychwalam tak tę opowieść, ale właściwie nie była dla mnie jakimś wielkim intelektualnym wyzwaniem. Owszem, uznaję ją za mądrą i wartościową również dla dorosłych, ale? Hm? Nie przemówiła do mnie tak, jak na przykład "Serce jak złoty gołąb", nie dała tyle strawy duchowej, że się tak górnolotnie wyrażę.

Kategorie
Wyzwanie czytelnicze

Od 8 do 17 – kolejna porcja recenzji

Jeśli myśleliście, że olałam wyzwanie czytelnicze, to przykro mi, byliście w błędzie. Ale częściowo, bo znów nie chce mi się opisywać każdej książki szczegółowo,, w końcu ostatnio nie pracuję, mam mnóstwo czasu dla siebie, więc trochę poczytałam.
No, nie ma się co rozwodzić – jedziemy!

8. Niziołkowie z ulicy Pamiątkowej t. 1 Robert i Róża – Małgorzata Klunder
Ta książka to obyczajówka. Lepiej, to jest coś typu "Jeżycjady", ale mocno zagęszczonej, czyli opowieść o losach pewnej rodziny, ale ściśniętych, upchniętych bez uszczerbku na historii w jednej książce. Kojarzy mi się też z tą serią dlatego, że akcja toczy się w Poznaniu. <3 Książka jest przeelegancka i ma kilka kolejnych tomów, ale niestety posiadam tylko jeden z nich, co dopiero zauważyłam, próbując upewnić się, że nie mam ich więcej. 😀 Ja tej książce daję elegancką piątkę, może nawet z plusem i dodatkowym zakrętasikiem przy tym plusie za to, że niepełnosprawność głównej bohaterki nie jest w ogóle eksponowana. Ostrzec tylko bym chciała ewentualnie zainteresowanych przeczytaniem, że roi się tam wręcz od nawiązań do różnorakich innych utworów, od wyżej wspomnianej "Jeżycjady", przez Kaczmarskiego, po "Władcę pierścieni". Bez kojarzenia tych utworów też można się obyć, ale czasem jest to niezbędne, by zrozumieć o co chodzi, a już na pewno, żeby się bawić czytaniem jeszcze lepiej.

9. Rio ANaconda – Wojciech Cejrowski
Trochę przerażające treści, szczególnie kiedy kończy się czytanie o trzeciej w nocy, ale pomijając je, cudeńko. Cejrowski o wiele lepiej przedstawia się w książkach podróżniczych, niż w politykowaniu, naprawdę. "Rio ANaconda" to kolejna jego opowieść o poszukiwaniu Dzikich, czyli ostatnich ludzi nietkniętych cywilizacją, żyjących w dżungli Ameryki Południowej. A jeśli ludzie są dzicy i nietknięci cywilizacją, to przetrwało wśród nich coś, co my wkładamy między bajki – wiara w czary i ludzie, którzy czarami się zajmują, czyli szamani i czarownicy. Właśnie o nich opowiada ta książka. Poza tym znajdziemy tam też ciekawe opisy kilku miasteczek w Ameryce Południowych i struktur oraz mechanizmów, jakie nimi rządzą. Polecam, choć wpływ światopoglądu autora na treść jest niemały, a tu czy tam przydałoby się nieco więcej obiektywizmu choćby ze względu na lekki styl i sam poruszony temat.

10. Zrobiłbym coś złego – Michał Jan Chmielewski
Dwie książki tego autora, które już poznałam zawierały element drastyczności, coś strasznego, tragicznego. W "Zrobiłbym coś złego" go nie ma. Jest to po prostu opowieść o tym, jak 4 mniej więcej 12-letnich chłopców i jedna dziewczyna spędzili wakacje w drugiej połowie lat 90-ych. Powieść nie jest naprawdę, jak to się mówi, mocna, ale nie brak w niej napięcia, wywołanego głównie konsekwencjami kompletnie nieodpowiedzialnych, ale za to dość kreatywnych pomysłów bohaterów na organizację czasu wolnego.
Podsumowując, książka może nie wnosi szczególnych mądrości, ale jest ciekawa, ma wartką akcję, napisana jest lekko i momentami nawet znajdzie się w niej powód do uśmiechu, choć sama w sobie nie jest śmieszna.

11. Miasteczko na prerii – Laura Ingalls-Wilder
Kojarzycie taką serię dla dzieci "Domek na prerii"? Po milionie… No dobra. Po dziesięciu latach niemal całkowitego braku styczności z nią odkryłam, że mam jeden tom, którego nie było chyba w Bibliotece Książki Mówionej, w każdym razie nie w Poznaniu, a ten tom to właśnie "Miasteczko na prerii", gubię rachubę, ale chyba siódmy z kolei.
Akcja cyklu toczy się w XIX wieku, chyba w tym tomie dopiero dowiadujemy się, że są to jego lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte. Główna bohaterka serii, Laura, to w tej książce już nastoletnia dziewczyna. Jej rodzina to osadnicy ze Wschodu, którzy wędrują po Ameryce Północnej, próbując zamieszkać gdzieś na stałe. Tym razem już im się pewnie uda zagrzać miejsce w pewnym miasteczku na prerii, ale tego się nie dowiem, chyba, żę dorwę gdzieś kolejne części.
Książeczka długa nie była, ale mimo lekkiej formy, można dowiedzieć się paru ciekawych rzeczy, głównie na temat tego, jak wyglądało/mogło wyglądać (choć zważywszy, że to książka autobiograficzna raczej wyglądało) życie w takim małym miasteczku w XIX-wiecznych Stanach Zjednoczonych, jak ludzie integrowali się i spędzali czas wolny i tego, jaka obyczajowość i obyczajność obowiązywały dobrze wychowane młode osoby. Matko jedyno, teraz wręcz rozbawienie wywołują te zasady, przynajmniej u mnie. A z drugiej strony trochę smutku, bo co prawda teraz możemy pozwalać sobie na wiele więcej, ale za to, przynajmniej tak wynika z książki, wtedy każde odstępstwo od codziennej normy było czymś wielkim, godnym zapamiętania, odświętnym, czym można się było cieszyć tak, jak my teraz cieszylibyśmy się… NO nie wiem czym, czymś bardzo, bardzo wyjątkowym i jedynym w swoim rodzaju.
Jak w poprzednich wypadkach – polecam tę serię, jest odprężająca, może trochę naiwna, ale cóż, w końcu jest uznana za literaturę dziecięcą, choć nie wali po łbie dziecinnością przekazu. Dorosły czytelnik też będzie mieć wszelkie powody, żeby ją przyjąć dobrze.

12. Indygo – Michał Jan Chmielewski
Jest sobie pewne małe miasteczko w Polsce, na wybrzeżu, a w nim od wielu lat giną dzieci. Ich porywacz i zabójca kryje się doskonale, jest znany i szanowany przez innych mieszkańców. I cały czas obserwuje, wyszukuje kolejne ofiary. Jaką rolę w jego życiu odegrają dziesięcioletni introwertyk i dziwak Emil, który słyszy głosy zmarłych i jego przyjaciółka, trzynastoletnia Ada, nie potrafiąca i nie chcąca wyjść z żałoby po utracie rodziców? ANo, przeczytajcie, przekonajcie się sami. Książka niemal od początku trzyma w napięciu, które po malutku, ale zauważalnie wzrasta. ZNów polecam całym serduszkiem.

13 i 14. Mordimer Madderdin t. 2 młot na czarownice, t. 4 Łowcy dusz – Jacek Piekara
To może znów o całej serii, ale zanim zacznę, wyjaśnię, że tomy 1 i 3 przeczytałam już parę lat temu.
Akcja serii toczy się w średniowieczu, w świecie równoległym, w którym Jezus zszedł z krzyża i zabił swoich oprawców. W tym świecie, tak jak i w naszym średniowieczu, bardzo wiele do powiedzenia mają papież i inkwizycja. Bohater serii, Mordimer Madderdin, jest bezwzględnym, niemożebnie zapatrzonym w siebie i przekonanym o słuszności wszystkich swoich działań inkwizytorem, więc w imię poznania prawdy przeprowadza śledztwa, kończące się zwykle stosikiem dla grzeszników.
Cała seria ma dość ponury klimat, a główny bohater nie wzbudza sympatii, choć jak dla mnie ratuje go trochę to, że jest zdolny do jakichś ludzkich uczuć. Dla mnie są one ludzkie, w tamtym świecie uznane by raczej były za słabość, wszak jest to rzeczywistość, w której miłosierdzie nazywa się pożałowania godnym i prosi się boga o siłę do nieprzebaczania winowajcom. Ogólnie lubię tę serię, choć po dalsze części sięgnę niezbyt prędko jak sądzę, choćby dlatego, że nie lubię czytać historii od końca. Wolałabym raczej dowiedzieć się co jest po "Łowcach dusz", niż poznawać to, co działo się przed pierwszą częścią serii, a o tym traktują tomy od piątego w górę. Ten cykl będzie prawdopodobnie nieco kontrowersyjny dla co delikatniejszych wierzących, do tego jest dość specyficzny, choć "Grze o tron" nie podskoczy mrocznością czy okrucieństwem bohaterów.

15-17. Zemsta i przebaczenie t. 4-6 – Joanna Jax
Po szczegóły fabuły odsyłam do poprzedniego wpisu na temat tej serii, bo nic wielkiego się do samego jej końca nie zadziało, czego by nie było w tamtym opisie. Ale jedno autorce przyznać trzeba: cały czas zachowuje równy poziom. Każda kolejna część jest tak samo interesująca, jak poprzednie, mają równie wartką akcję, a bohaterowie się nawet co nieco zmieniają, ale na szczęście, zachowany przy tym mimo wszystko jest pewien psychologiczny realizm. Ten, kto był świnią na początku, nie staje się nagle aniołem, a każda zmiana w światopoglądzie bohaterów ma poważny powód. Ale nadal niestety jest to kolejny cykl romansideł, które chciałyby być chyba czymś więcej, ale im niebardzo wychodzi, nie najgorszy, nie najlepszy, co nie znaczy, że nie polecam. ALeż polecam, jak najbardziej, ale bardziej jako odprężający przerywnik między pozycjami cięższego kalibru, niż treść życia. Choć… I jako treść życia spisałby się ta seria nie najgorzej, są gorsze, mniej rozbudowane i wielowątkowe historie i gorzej obmyśleni, spłaszczeni bohaterowie.

Kategorie
Wyzwanie czytelnicze

Nie próżnowałam – kolejne 4 książeczki

Tym razem załatwię kilka książek hurtem, bo nie ma się co rozdrabniać na więcej wpisów.

4. Żniwiarz – Paulina Hendel
Nie, nie moi drodzy parafianie, nie będę pisać o części tej śmiesznej serii, którą przeczytałam, bo była ona czwarta, a to bez sensu opisywać coś, co jest wyjętym z mniej więcej środka fragmentem całości tak spójnej, że kolejne tomy zaczynają się dokładnie w tym samym miejscu, w którym zakończyły się poprzednie. Opiszę więc tylko po krótce fabułę.
Magda mieszka w niewielkim miasteczku na północy Polski w rzeczywistości, w której po świecie włóczą się, mordując i pożerając ludzi, demony ze słowiańskiej mitologii i świadomi są tego ludzie na wsi oraz, a jakże, pogromcy demonów, czyli żniwiarze. Problem w tym, ż e zaczynają oni znikać w niewyjaśnionych okolicznościach. Magda i jej wujek, jeden z ostatnich żywych żniwiarzy, chcąc nie chcąc zostają wplątani w grę, której praw nie rozumieją, a karty oczywiście rozdaje ktoś inny.
Seria może się podobać, choć jak dla mnie nie prezentuje sobą szczególnie wysokiego poziomu. Wszystko tam przychodzi zbyt łatwo, niemal samo się rozwiązuje. Tak, oczywiście, wymaga czasem ten czy ów czyn poświęceń, ale tylko wyobraźni czytelnika pozostawia się domysły, jak ciężka ta przeprawa była dla bohaterów.

5. Moje serce w dwuch światach – Jojo Moyes
Tak, znowu kolejna część serii, mam do nich szczęście w ostatnich tygodniach. I tak, znowu nie skupię się dokładnie na tej przeczytanej ostatnio części, ale na tym, jak zaczęła się historia, której dalszym ciągiem jest "Moje serce w dwuch światach". A zaczyna się w książce "Zanim się pojawiłeś", w momencie, gdy Louisa Clark zatrudnia się jako osoba, mająca towarzyszyć sparaliżowanemu Willowi i przy okazji mająca dopilnować, by ten niegdyś bardzo aktywny i żyjący pełnią życia mężczyzna nie miał okazji, by popełnić samobójstwo pod nieobecność członków jego rodziny. Nie byłaby ta historia tak interesująca, gdyby między bohaterami jednak nie zaiskrzyło. Jak kończy się ta historia? Cóż, proponuję przeczytać, choć komu ja to mówię? Zdumiona będę, jeśli jeszcze ktoś z czytających tego nie zrobił. No dobra. Jeśli ktoś płci żeńskiej jeszcze tego nie zrobił. Szczerze polecam tę serię, bo mamy tu wszystko – i moralne problemiszcze, i miłość, i kilka pytań z gatunku "jak żyć" i odpowiedzi na nie. No i ludzie kochani! To poczucie humoru w tym wszystkim, tyle okazji, żeby się po prostu w głos pośmiać!

6. Srebrna Zatoka – Jojo Moyes
A tak, owszem, znowu ta autorka. Polubiłam ją, choć po tej książce czuję się rozczarowana, o czym później napiszę.
Akcja powieści toczy się głównie w Australii, gdzieś tam na początku XXI wieku. Tytułowa Srebrna Zatoka to spokojne, niezniszczone jeszcze cywilizacją miejsce, gdzieś na wybrzeżu. Mieszkający tam ludzie są przyjaciółmi morskich stworzeń, w szczególności wielorybów, które wędrują każdego roku w okolicy zatoki. I wszystko byłoby takie sielankowe i piękne nadal gdyby nie to, że pewna brytyjska firma upatrzyła sobie Srerbną Zatokę jako idealne miejsce pod budowę wielkiego ośrodka rekreacyjnego. Jej przedstawiciel, Mike, przybywa, by dopiąć wszystkich formalności i… Oczywiście wtedy się zaczyna, bo podupadający hotel, w którym się zatrzymuje oczywiście prowadzą osoby, z którymi Mike prędko się zaprzyjaźnia (i nie tylko zaprzyjaźnia ;)), ale pech chce, że osoby te żyją tymi wielorybami, a na dodatek, mają własne, bardzo poważne powody, by nie rzucać się światu w oczy.
Jak wspomniałąm, historia mnie rozczarowała. Z przykrością odnajduję w niej schemat, znany mi z innych książek tej autorki i to aż nazbyt widoczny, a poza tym w pewnym momencie boleśnie przewidywalna się ta fabuła robi. Mimo to polecam, szczególnie jeśli jeszcze nie czytaliście "Razem będzie lepiej" i "Dziewczyny, którą kochałeś", albo przynajmniej tylko tej pierwszej.

7. Los utracony – Imre Kertesz
Niedługo zajęło mi odkrycie, że historia oparta jest najprawdopodobniej na faktach z życia autora. Jako taka, jest, szczerze mówiąc mało wstrząsająca jak na opowieść o obozach koncentracyjnych – taka moja pierwsza refleksja po przeczytaniu.. Zapewne dlatego tak jest w dużym stopniu, że to bardzo subiektywna opowieść. Subiektywna, ale za to jakie żywe, choć nienacechowane emocjonalnie opisy postaci zawiera.
Bohater książki to żydowski nastolatek, bardziej, wydawałoby sie, obserwator, niż uczestnik opisywanych wydarzeń, przez co historia staje się co nieco sucha. Za to można bez przeszkód popatrzeć jego oczami na osoby, które bohater spotyka – ich wygląd, reakcje, zachowania, a także cały proces przejścia przez obóz koncentracyjny. Od zdań
" Była siódma: o tej porze zaczyna się praca. Autobusy nie przywoziły już nowych chłopaków i wtedy policjant zapytał, czy kogoś jeszcze spośród nas brakuje. Rozi policzył nas i oznajmił: jesteśmy w komplecie. Wtedy policjant doszedł do wniosku, że jednak nie będziemy tu sterczeć na skraju drogi. Wyglądał na zatroskanego i wydawało mi się, że był na nas tak samo nieprzygotowany jak my na niego. Nawet zapytał: – Co mam teraz z wami zrobić? – ale rzecz jasna, w tym już nie mogliśmy mu pomóc. Otoczyliśmy go beztrosko, ze śmiechem, niczym nauczyciela na jakiejś wycieczce, on zaś stał wśród nas z zamyśloną miną, wciąż gładząc podbródek. Wreszcie zaproponował: – Chodźmy do komory celnej"
aż do "Znajdująca się obok mnie głowa uniosła się nagle i niżej, przy należących do niej ramionach zobaczyłem ręce w pasiastych rękawach, które szykowały się, by wrzucić ciało na jakiś wózek czy taczkę, gdzie leżał już stos innych. Jednocześnie dobiegły mnie porwane strzępy słowa, które ledwie udało mi się wyłowić, i w tym ochrypłym szepcie ledwo poznałem ten niegdyś tak dźwięczny głos. – Pro… tes… tu… je… – mamrotał. Wtedy na moment, zanim odpłynął dalej, zawisł w powietrzu, i zaraz usłyszałem drugi głos, zapewne tego, który go trzymał za ramiona. To był przyjemny, męski, przyjazny głos, trochę obcy, na moje wyczucie obozowej niemczyzny świadczący raczej o pewnym zaskoczeniu, raczej o zdumieniu niż gniewie: – Was? Du willst noch leben? – chcesz jeszcze żyć, zapytał go, i rzeczywiście, ja sam w tej minucie uznałem to za dziwne, niczym nieuzasadnione, w ogóle dość głupie. Wtedy też postanowiłem: ja będę mądrzejszy."
Może ja czegoś o tej książce nie wiem, nie doczytałam się i dlatego nie rozumiem, czemu kiedy na fb, gdy ktoś prosi o rekomendacje literatury obozowej, nikt jakoś nie podaje tego tytułu? Może żadnych prawd objawionych tam nie znajdziecie, ale książki słabą nazwać nie można, choćby właśnie przez to, w jaki sposób prowadzona jest narracja, czego próbki podałam powyżej.

Na dziś to już koniec czytelnicy mili.
Napiszcie, jak bardzo się żeście znudzili.

Kategorie
Wyzwanie czytelnicze

3. Joanna Kulmowa – Serce jak złoty gołąb

Oto kolejna recenzja, nad którą nie chciało mi się przysiąść porządnie. Ale może jednak, mimo to ktokolwiek kiedykolwiek weźmie tę książeczkę pod uwagę?

Lubicie baśnie? Jeśli nie, to mimo wszystko przeczytajcie ten wpis. Czasem opowiastka, która wygląda na bajeczkę dla dzieci może nieść ciekawe przesłania i dla starszego czytelnika i obawiam się, że tak się sprawa ma w wypadku zbioru sześciu niedługich opowiadań Joanny Kulmowej pt. "Serce jak złoty gołąb".
"Co wart najprawdziwszy nawet król, jeżeli nie panuje zupełnie sam!"
"Jak w coś wierzysz, dowodu ci nie potrzeba. Ale co warta niewiara bez
dowodu!"
Wydawałoby się, że to bezsensowne i nieciekawe pytania. Ale jak się zastanowić chwileczkę… A ta książeczka oczywiście zawiera ich więcej.
Oczywiście, mój króciutki wpisik nie porusza nawet części tego, co można powiedzieć o tym utworze. Ale, że tak go znów zacytuję: "Co wart ciąg dalszy, jeśli jest
bliższy." Potraktujcie niniejszy wpis jako wstęp, maleńką zajawkę. Są ludzie umiejący lepiej oddać istotę rzeczy. Ja od siebie dodam jeszcze tylko, że cała książka trzyma niezły na mój gust poziom, użyte są ciekawe, nadające każdemu opowiadaniu odrębny klimat środki stylistyczne, jak np. dodawaniu takich opinii, jak zacytowane przeze mnie na końcu każdego czy prawie każdego fragmentu, dotyczącego jednego wątku w tekście jednej bajki albo swoistego refrenu po każdym fragmencie innej.
Na mnie największe wrażenie zrobiło pierwsze, tytułowe opowiadanie. Natomiast drugie, z którego pochodzą cytaty, dostarczyło najwięcej materiału do rozmyślań. I co tu dużo gadać… Polecam po prostu tym, którzy nie mają nic przeciw sięganiu po książki niekoniecznie pisane dla dorosłych, a także tym lubiącym posmakować słów i baśniowych przenośni.

Kategorie
Wyzwanie czytelnicze

2. Joanna Jax – Zemsta i przebaczenie

Wybaczcie, ale ja i pisanie recenzji czegokolwiek to cienkie połączenie. Albo wychodzi długaśny babolec w rodzaju pierwszego opisu, albo – co wyjdzie mi znacznie lepiej, więc tego się będę trzymać – krótki i suchy opis.

Dziś znów opowiem o książce, którą zaczęłam czytać w ubiegym roku, a skończyłam w obecnym. Był to trzeci tom serii Joanny Jax "Zemsta i przebaczenie". W zasadzie jest to historyczne czytadełko z wyrazistymi i szerokimi wątkami romansowymi z akcją toczącą się w Warszawie drugiej połowy lat trzydziestych i okresu II wojny światowej. Żeby się nie rozdrabiać: głównych bohaterów jest kilkoro, kolejne fragmenty powieści są opowiadane na przemian z ich perspektywy. Mamy więc dwie przyjaciółki – Hankę i Alicję, Emila – brata Hanki Juliana – pierwszą miłość Alicji, a jednocześnie przyrodniego brata Emila. Do tego dołóżmy jeszcze przyjaciół Juliana, z których jeden już na początku pierwszej części serii zawiesza oko na Hance i narzeczoną Juliana, która podoba się też Emilowi. Wygląda skomplikowanie? Dołóżmy jeszcze fakt, że różnią ich poglądy, narodowość, warstwy społeczne, z których się wywodzą i podejście do życia. Zważmy też, że na wojnie narodowość i przynależność do wrogich sobie wojsk, a także pochodzenie z walczących ze sobą państw to ciężkie warunki dla przyjaźni i utrzymania związków… Sami pomyślcie jakie fabularne możliwości to otwiera. Autorka korzysta z tych możliwości, czerpie z nich pełną garścią, a przy tym udaje się jej unikać mnożenia zbędnych bytów w postaci zbyt dużej ilości wprowadzanych nowych postaci, choć z biegiem czasu pojawia się ich jeszcze kilka. Może nie w mistrzowski sposób, ale gęsto i niezbyt bananie łączy i przeplata losy bohaterów. Ojj, jeśli sięgniecie po te książki, nie zawiedziecie się pod względem przewidywalności akcji i oczywistości zakończeń poszczególnych wydarzeń. Mimo to ja tej pozycji bardzo wysoko nie mogę ocenić. Brak w tych powieściach… Hm… Faktycznego wczucia się w klimat czasów? Polotu? No i językowo czasem książka leży lub prawie leży. Ale, że czyta się lekko, całkiem przyjemnie, a lektura zajmuje mózg na tyle, by chciało się dalej to robić, nie skończę przygody z nią na trzecim tomie, tak więc zapewne wstawię tu jeszcze jeden wpis o tej serii, który na raz załątwi mi kolejne trzy numerki, tak sądzę.

Kategorie
Wyzwanie czytelnicze

1. Katarzyna Witwicka – Kolory bez barw. Uwaga! Ten wpis jest obrzydliwie długi, przesłuchanie całego grozi stratą czasu! (audio)

EltenLink