Bez zbędnych wstępów, jedziemy z nominacją Moni01!
1. Co ostatnio zrobiło na tobie największe wrażenie?
Kurde? Nie wiem. Ale tak serio, nie wiem i już. Poproszę o kolejny zestaw pytań. 😀
2. O co poprosiłabyś dżina z lampy i dlaczego?
Zależy jaki to dżin. Był taki dowcip o dżinie, który specjalizował się tylko w herbacie i ciasteczkach, gdzieś tam w pierwszym wątku z dowcipami na forum "Humor" wisi. W takim wypadku sprawa byłaby prosta. Kolejne pytanie, ile życzeń mogłabym mieć i czy chodziłoby tylko o rzeczy materialne, czy mogłabym też poprosić o coś abstrakcyjnego. Jeśli 3 życzenia i abstrakcja wchodziłaby w grę, to chciałabym własnego mieszkania najlepiej gdzieś w centrum miasta, ale nie przy jakiejś hałaśliwej, jebitnej ulicy, tylko gdzieś nieco z boczku. Oczywiście dom nie mógłby iść za chwilę do rozbiórki, a samo mieszkanie wolałabym jednak wyremontowane i w miarę przyjemnie wyglądające. Myślę, że dwa pokoje by starczyły, choć za 3 bym się w żadnym razie nie obraziła, a i jeszcze, gdyby łazienka i kuchnia były w środku? Latanie po nocy na półpiętro albo wynoszenie rano woniejącego wiadereczka już kiedyś przerabiałam i jakoś nie przypadły mi te opcje do gustu.
Dalej, nie narzekałabym na torbę, w której w razie potrzeby same pojawiałyby się potrzebne mi rzeczy. Ale tu, żeby mi się w głowie z dobrobytu nie przewróciło chciałabym jakiegoś filtra. Chciałabym, żeby torba działała tylko wtedy, gdy już naprawdę inaczej się nie da, czyli np gdybym była zagrożona śmiercią głodową, zmaterializowałoby się w niej jedzenie, gdybym naprawdę nie miała innego wyjścia, tylko wyjechać z miasta albo coś kupić, dostałabym pieniądze i to tylko tyle, ile byłoby mi potrzebne. No, ok, może głodowe racje w przypadku zagrożenia życia to trochę mało, więc ok, po prostu torba dawałaby dokładnie tyle, ile powinno starczyć, ani za wiele, ani za mało.
Ale co chciałabym w ramach trzeciego życzenia? Może, żebym była nieco inną osobą, niż jestem. Dla świata nic bym sobie nie życzyła, bo jeśli ja dajmy na to stałabym się większą altruistką, to świat też by na tym skorzystał. Jeśli nawet chciałabym czegoś, co nie dotyczyłoby mnie, musiałoby to dotyczyć kogoś mi bliskiego.
W przypadku, gdybym miała prawo do tylko jednej prośby, poprzestałabym albo na tej ostatniej, albo? No właśnie? Mieszkanie czy torba przetrwania? Chyba jednak torba. Na mieszkanie można zarobić, a taka torba to raz w życiu wpadłaby mi w ręce, bo skd wziąć drugiego dżina.
Ach, no tak. Jeszcze trzeba wyjaśnić dlaczego poprosiłabym akurat o to wszystko. Tylko co tu tłumaczyć? Kto nie chciałby mieć gdzie żyć na stałe i nie brać kredytu? Torba nie raz pewnie uratowałaby tyłek w sytuacjach podbramkowych. A co do trzeciej sprawy? No cóż, ja też jak koleżanka Monia i parę innych osób mam świadomość, że coś trzeba zmienić, tylko nie mogę się do tego zabrać.
3. Kim chciałabyś być, gdybyś musiała być sławna?
Sobą. Uwielbiam naturalność. Mogłabym np być sławna z tego, że napisałam książkę o zwykłym szarym życiu niewidomków, która stałaby się bestsellerem, którą ludzie chętnie by czytali, która by im otworzyła oczy, dała nam coś, sprawiłaby, że choć odrobinkę inaczej zaczęto by traktować niewidomych albo i szerzej, po prostu niepełnosprawnych, ale w takich zwykłych sytuacjach. Żeby nie podchodzili już na ulicy, chcąc pomóc za wszelką cenę i wbrew czyjejś woli, nie pomijali automatycznie, bo w sumie nie pomyśleli, żę też możemy iść z innymi z grupy ze studiów na piwo.
4. Czy świat schodzi na psy?
Nie mam zdania, acz przyjmuję dwie opcje: pierwsza jest taka, że nie. Świat zawsze był taki sobie, ludzie od wieków są skur? No, wiadomo o co chodzi. Mam teorię, że ci uważający, że świat schodzi na psy, po prostu przyzwyczaili się do tego niefajnego życia, jakie mieli, a teraz ono się zmienia i w ich mniemaniu jest gorzej, choć z innej strony może robić się nieco lżej. Druga teoria brzmi tak, że kto wie, może dzieje się rzeczywiście źle? Młodzi mają coraz mniej szacunku dla starszych, szerzy się plastikowość, upadają autorytety, a człowiek człowiekowi staje się może i rzeczywiście coraz gorszym wilkiem? Choć jednak pierwsza hipoteza jest bardziej prawdopodobna. W końcu kilkadziesiąt lat temu powiedzmy szacunek dla starszych był bardziej powszechny i widoczny, ale już np panna z dzieckiem miała dużo mocniej przerąbane niż teraz. Dzieci zamiast siedzieć w smartfonie cały dzień albo bez przerwy pod czujnym rodzicielskim okiem latały po dworze od świtu do zmierzchu i było im dobrze, ale za to, żeby napisać głupią pracę na lekcje, musiały grzebać się mozolnie w książkach w bibliotece, a teraz starczy wpisać hasło w Google i hyc, wszystko pod ręką. Zdolności analityczne, czytanie ze zrozumieniem i umiejętność robienia notatek z dłuższych tekstów też są tutaj przecież przydatne.
Podsumowując, nie wiem, nie znam się na tym, nie umiem ocenić, bo żeby ocenić naprawdę dobrze, musiałabym żyć najmniej ze sto lat i nic innego nie robić cały czas, tylko obserwować i obiektywnie oceniać, ale nieco bliższa jest mi hipoteza, że świat nie schodzi na psy, tylko po prostu się zmienia ? tu ubędzie, tam przybędzie i w zasadzie jeśli jest gorzej albo lepiej niż kiedyś, to w ogólnym rozrachunku równowaga zostaje zachowana, a w szczegółowym zależy od każdego człowieka i jego preferencji.
5. Jaką realną umiejętność chciałabyś posiadać, ale nie chce Ci się jej nauczyć?
NO cóż, myślę, że naprawdę płynne i naprawdę porządne posługiwanie się językami obcymi w mowie i piśmie zajmuje jedno z pierwszych miejsc na tej liście. Długiej liście, szczerze mówiąc. I chyba w tej kwestii wiele do dodania nie mam. 😀
A teraz uwaga uwaga!
Nominuję niniejszym użytkowników takich jak:
Pajper!
Daszek!
Paulinux!
Tomecki!
W razie, gdyby któraś z tych osób odmówiła w komentarzu do tego wpisu lub na priv, wyzywam też Julitkę.
Pytania:
1. Jakiej czynności naprawdę nie lubisz wykonywać w swoim domu i dlaczego?
2. Kupienie lub dostanie czego uważasz za najlepszy interes lub najkorzystniejszą okazję 2020 roku?
3. Gdybyś mógł/mogła urodzić się i żyć w innych czasach, ale nie w przyszłości, tylko tych mniej lub bardziej nam znanych, jakie byłyby to czasy i dlaczego?
4. Jaka była najśmieszniejsza, najdziwniejsza lub najgłupsza rzecz, jaką kazano Ci zrobić w szkole albo która się tam Tobie zdarzyła?
5. Jakie masz podejście do weganizmu, 0 waste i tym podobnych ideologii czy ruchów? Jak myślisz, dałbyś radę przyjąć taki sposób życia? Jeśli nie masz osobiście zdania na ten temat, odpowiedz tylko na drugie pytanie i oczywiście wszystkich proszę o uzasadnienie wypowiedzi.
Miesiąc: listopad 2020
### 19. Maria Krueger ? Godzina pąsowej róży
Chyba trafiłam na jakąś wersję unowocześnioną, bo nie było w niej słowa o tym, że czasy współczesne głównej bohaterki to rok 1960, pamiętam natomiast, że w wersji z biblioteki książki mówionej podkreślone to było nie raz. No ale co ja tam wiem, może starość mi się już na mózgu odciska. Najważniejsze, że w chwili gdy Anda postanawia cofnąć zabytkowy zegar, stojący w jej pokoju o godzinkę czy dwie, wszystko wymyka się jej spod kontroli. Gdy wskazówki zegara kończą swój szalony bieg do tyłu, Anda nie stoi już w swoim pokoju, tylko w jakimś parku, nie ma na sobie pięknych nowiutkich spodni tylko krępującą ruchy kiecę i, o zgrozo! gorset, ciotka Eleonora, do której kiedyś należał nieszczęsny czasomierz, niejest już upozowana na fotografii, wiszącej na ścianie, tylko, jak najbardziej żywa, spaceruje razem z Andą i wyjaśnia jej, że oto cofnęła czas i znajduje się w roku 1880. Jak nieco roztrzepana i mało dziewczęca czternastolatka odnajdzie się w roli grzecznej panienki z dobrego mieszczańskiego domu? Proponuję przeczytać i sprawdzić. Co prawda jest to książka przeznaczona raczej dla młodszej młodzieży, ale kto powiedział, że dorosły człowiek nie może jej przeczytać z przyjemnością? Ja to zrobiłam i jestem zadowolona. Teraz dopiero, czytając ją po wielu latach widzę cel zestawienia naturalnego, swobodnego stylu bycia nastolatki z drugiej połowy XX wieku i godnej kobiecości ciotki Eleonory oraz jej spojrzenia na obyczaje drugiej połowy XX wieku przez pryzmat tych z końca wieku XIX. Dobra książka, polecam szczerze.
### 20. Maria Krueger ? Szkoła narzeczonych
Marianna nie jest jednostką wybitną. Nie ciągnie jej ani na scenę jak kuzynkę Jolantę, ani do wyczynów sportowych, jak siostrę Jolanty, ani do biura, ani do nauczania. Marianna jest ciepła, miła i? Uwielbia po prostu gotować, piec, zajmować się domem i dziećmi. Nic więc dziwnego, że gdy znajduje ofertę Szkoły Narzeczonych, bez wahania decyduje, że tam właśnie będzie kontynuować swoją naukę.
"Szkoła narzeczonych" to pełna ciepła i humoru opowieść o spokojnym życiu, w którym największym zmartwieniem jest zżarcie przez koty pokazowego wigilijnego dania, dojenie krów to dla bohaterki powód do chwalenia się rodzinie, a życie jest po prostu piękne i stoi otworem przed Marianną i jej przyjaciółkami. Może taka historia była rzeczywiście potrzebna ludziom przytłoczonym trudami kolejnego roku II wojny światowej?
Polecam tę książkę tak jak poprzednią, choć mi osobiście mniej się podobała. Jednak również z niej można wyciągnąć ciekawe wnioski. Bycie tzw. kurą domową w obecnych czasach traktowane jest często jako powód do niezadowolenia z życia, ale czy musi tak być? Bohaterka "Szkoły narzeczonych" po prostu cieszy się, mogąc szkolić się w byciu dobrą, gospodarną panią domu, chce spełniać się życiowo właśnie w taki sposób. Czy jest on gorszy, niż praca dziennikarki, kariera sportowa czy w balecie?
### 21. Paulina Hendel ? Żniwiarz ? część 5
Piszę o tej książce szczerze mówiąc tylko po to, by ją odhaczyć. W innych wpisach już ujęłam poprzednie tomy tej serii, a ten? No cóż, nie odbiega od nich poziomem. Nie zdziwię się, jeśli pojawią się jeszcze następne tomy, choć autorka mogłaby już po mału zacząć sobie darowywać. Mam je zamiar przeczytać, ale dlatego, że historia jest znośna, poznaje się ją lekko i miło, nie dlatego, że widzę w niej jakąś szczególną wartość.
### 22. Diana Palmer ? Ojciec mimo woli
Życie Blake?a zmienia się dość drastycznie dzięki całkiem przypadkowemu zbiegowi wydarzeń. Pierwszym z nich jest pojawienie się w jego domu czteroletniej córeczki, o której istnieniu dowiedział się w momencie jej przybycia. Drugie wydarzenie to przyjazd do jego miasta dziewczyny, którą niemal wykorzystał seksualnie, po czym rozeszli się w olbrzymim nieporozumieniu. Brzmi ciekawie? No to rozczarowanie: opowieść miała być chyba pikantna. Jest głupia. Naiwność bohaterów powala. Poza tym jak to tak, w kilka dni przejść ze stanu "nie mogę na ciebie patrzeć, okrutnie mnie zraniłeś" do "och, zróbmy to gdziekolwiek"? Poza tym ten tytuł? Ojciec? No ok, tylko o relacji bohatera z córką jest tu jakoś tak mało. Nie polecam tej pozycji osobom, które gardzą harlequinami. Nie, nie i raz jeszcze: nie!
### 23. Małgorzata Klunder ? Niziołkowie z ulicy Pamiątkowej ? część 2
Jak w części pierwszej akcja przetoczyła się piorunem przez 40 bez mała lat, tak tutaj mamy tylko rok. Ale jaki rok, łohohoho!
Poziom tej książki, jeśli to możliwe, jest chyba wyższy, niż w przypadku pierwszego tomu i przyznam szczerze, że jak dla mnie, to chyba za wysoki. Jak akcję rozumiałam, tak już sporej części nawiązań kulturowych średnio, choć za osobę nieoczytaną, że tak skromnie powiem, raczej mnie ciężko uznać. Także owszem, polecam z całego serduszka, ale trzeba mieć sporą wiedzę, żeby pojąć w pełni, co autorka ma na myśli.
### 24. William Makepeace Thackeray ? Pierścień i róża
Historyjka krótka, utrzymana w co nieco bajkowym klimacie. Mamy tu wyraźny podział na tych złych i tych dobrych bohaterów, księżniczki, królewiczów, mądrą wróżkę? Ale czy to do końca bajka? Moja odpowiedź brzmi nie. Owszem, mogą z powodzeniem czytać tę historyjkę dzieci, sama to robiłam, mając jakieś 6-8 lat i była to lektura odpowiednia do mojego wieku. Ale przeczytałam ją i teraz i jest to kolejna książka, która okazuje się wartościowa i dla osoby dużo dojrzalszej, przede wszystkim mamy tu piękny przekrój ludzkich przywar ? bezduszności, próżności, egoizmu. A ile przepięknej ironii! Ile wyśmiewania tychże przywar! Mmmmniammmmm.
Wychwalam tak tę opowieść, ale właściwie nie była dla mnie jakimś wielkim intelektualnym wyzwaniem. Owszem, uznaję ją za mądrą i wartościową również dla dorosłych, ale? Hm? Nie przemówiła do mnie tak, jak na przykład "Serce jak złoty gołąb", nie dała tyle strawy duchowej, że się tak górnolotnie wyrażę.