Tym razem załatwię kilka książek hurtem, bo nie ma się co rozdrabniać na więcej wpisów.
4. Żniwiarz – Paulina Hendel
Nie, nie moi drodzy parafianie, nie będę pisać o części tej śmiesznej serii, którą przeczytałam, bo była ona czwarta, a to bez sensu opisywać coś, co jest wyjętym z mniej więcej środka fragmentem całości tak spójnej, że kolejne tomy zaczynają się dokładnie w tym samym miejscu, w którym zakończyły się poprzednie. Opiszę więc tylko po krótce fabułę.
Magda mieszka w niewielkim miasteczku na północy Polski w rzeczywistości, w której po świecie włóczą się, mordując i pożerając ludzi, demony ze słowiańskiej mitologii i świadomi są tego ludzie na wsi oraz, a jakże, pogromcy demonów, czyli żniwiarze. Problem w tym, ż e zaczynają oni znikać w niewyjaśnionych okolicznościach. Magda i jej wujek, jeden z ostatnich żywych żniwiarzy, chcąc nie chcąc zostają wplątani w grę, której praw nie rozumieją, a karty oczywiście rozdaje ktoś inny.
Seria może się podobać, choć jak dla mnie nie prezentuje sobą szczególnie wysokiego poziomu. Wszystko tam przychodzi zbyt łatwo, niemal samo się rozwiązuje. Tak, oczywiście, wymaga czasem ten czy ów czyn poświęceń, ale tylko wyobraźni czytelnika pozostawia się domysły, jak ciężka ta przeprawa była dla bohaterów.
5. Moje serce w dwuch światach – Jojo Moyes
Tak, znowu kolejna część serii, mam do nich szczęście w ostatnich tygodniach. I tak, znowu nie skupię się dokładnie na tej przeczytanej ostatnio części, ale na tym, jak zaczęła się historia, której dalszym ciągiem jest "Moje serce w dwuch światach". A zaczyna się w książce "Zanim się pojawiłeś", w momencie, gdy Louisa Clark zatrudnia się jako osoba, mająca towarzyszyć sparaliżowanemu Willowi i przy okazji mająca dopilnować, by ten niegdyś bardzo aktywny i żyjący pełnią życia mężczyzna nie miał okazji, by popełnić samobójstwo pod nieobecność członków jego rodziny. Nie byłaby ta historia tak interesująca, gdyby między bohaterami jednak nie zaiskrzyło. Jak kończy się ta historia? Cóż, proponuję przeczytać, choć komu ja to mówię? Zdumiona będę, jeśli jeszcze ktoś z czytających tego nie zrobił. No dobra. Jeśli ktoś płci żeńskiej jeszcze tego nie zrobił. Szczerze polecam tę serię, bo mamy tu wszystko – i moralne problemiszcze, i miłość, i kilka pytań z gatunku "jak żyć" i odpowiedzi na nie. No i ludzie kochani! To poczucie humoru w tym wszystkim, tyle okazji, żeby się po prostu w głos pośmiać!
6. Srebrna Zatoka – Jojo Moyes
A tak, owszem, znowu ta autorka. Polubiłam ją, choć po tej książce czuję się rozczarowana, o czym później napiszę.
Akcja powieści toczy się głównie w Australii, gdzieś tam na początku XXI wieku. Tytułowa Srebrna Zatoka to spokojne, niezniszczone jeszcze cywilizacją miejsce, gdzieś na wybrzeżu. Mieszkający tam ludzie są przyjaciółmi morskich stworzeń, w szczególności wielorybów, które wędrują każdego roku w okolicy zatoki. I wszystko byłoby takie sielankowe i piękne nadal gdyby nie to, że pewna brytyjska firma upatrzyła sobie Srerbną Zatokę jako idealne miejsce pod budowę wielkiego ośrodka rekreacyjnego. Jej przedstawiciel, Mike, przybywa, by dopiąć wszystkich formalności i… Oczywiście wtedy się zaczyna, bo podupadający hotel, w którym się zatrzymuje oczywiście prowadzą osoby, z którymi Mike prędko się zaprzyjaźnia (i nie tylko zaprzyjaźnia ;)), ale pech chce, że osoby te żyją tymi wielorybami, a na dodatek, mają własne, bardzo poważne powody, by nie rzucać się światu w oczy.
Jak wspomniałąm, historia mnie rozczarowała. Z przykrością odnajduję w niej schemat, znany mi z innych książek tej autorki i to aż nazbyt widoczny, a poza tym w pewnym momencie boleśnie przewidywalna się ta fabuła robi. Mimo to polecam, szczególnie jeśli jeszcze nie czytaliście "Razem będzie lepiej" i "Dziewczyny, którą kochałeś", albo przynajmniej tylko tej pierwszej.
7. Los utracony – Imre Kertesz
Niedługo zajęło mi odkrycie, że historia oparta jest najprawdopodobniej na faktach z życia autora. Jako taka, jest, szczerze mówiąc mało wstrząsająca jak na opowieść o obozach koncentracyjnych – taka moja pierwsza refleksja po przeczytaniu.. Zapewne dlatego tak jest w dużym stopniu, że to bardzo subiektywna opowieść. Subiektywna, ale za to jakie żywe, choć nienacechowane emocjonalnie opisy postaci zawiera.
Bohater książki to żydowski nastolatek, bardziej, wydawałoby sie, obserwator, niż uczestnik opisywanych wydarzeń, przez co historia staje się co nieco sucha. Za to można bez przeszkód popatrzeć jego oczami na osoby, które bohater spotyka – ich wygląd, reakcje, zachowania, a także cały proces przejścia przez obóz koncentracyjny. Od zdań
" Była siódma: o tej porze zaczyna się praca. Autobusy nie przywoziły już nowych chłopaków i wtedy policjant zapytał, czy kogoś jeszcze spośród nas brakuje. Rozi policzył nas i oznajmił: jesteśmy w komplecie. Wtedy policjant doszedł do wniosku, że jednak nie będziemy tu sterczeć na skraju drogi. Wyglądał na zatroskanego i wydawało mi się, że był na nas tak samo nieprzygotowany jak my na niego. Nawet zapytał: – Co mam teraz z wami zrobić? – ale rzecz jasna, w tym już nie mogliśmy mu pomóc. Otoczyliśmy go beztrosko, ze śmiechem, niczym nauczyciela na jakiejś wycieczce, on zaś stał wśród nas z zamyśloną miną, wciąż gładząc podbródek. Wreszcie zaproponował: – Chodźmy do komory celnej"
aż do "Znajdująca się obok mnie głowa uniosła się nagle i niżej, przy należących do niej ramionach zobaczyłem ręce w pasiastych rękawach, które szykowały się, by wrzucić ciało na jakiś wózek czy taczkę, gdzie leżał już stos innych. Jednocześnie dobiegły mnie porwane strzępy słowa, które ledwie udało mi się wyłowić, i w tym ochrypłym szepcie ledwo poznałem ten niegdyś tak dźwięczny głos. – Pro… tes… tu… je… – mamrotał. Wtedy na moment, zanim odpłynął dalej, zawisł w powietrzu, i zaraz usłyszałem drugi głos, zapewne tego, który go trzymał za ramiona. To był przyjemny, męski, przyjazny głos, trochę obcy, na moje wyczucie obozowej niemczyzny świadczący raczej o pewnym zaskoczeniu, raczej o zdumieniu niż gniewie: – Was? Du willst noch leben? – chcesz jeszcze żyć, zapytał go, i rzeczywiście, ja sam w tej minucie uznałem to za dziwne, niczym nieuzasadnione, w ogóle dość głupie. Wtedy też postanowiłem: ja będę mądrzejszy."
Może ja czegoś o tej książce nie wiem, nie doczytałam się i dlatego nie rozumiem, czemu kiedy na fb, gdy ktoś prosi o rekomendacje literatury obozowej, nikt jakoś nie podaje tego tytułu? Może żadnych prawd objawionych tam nie znajdziecie, ale książki słabą nazwać nie można, choćby właśnie przez to, w jaki sposób prowadzona jest narracja, czego próbki podałam powyżej.
Na dziś to już koniec czytelnicy mili.
Napiszcie, jak bardzo się żeście znudzili.