I znowu dzień wstaje, spokojnie, powoli,
i znowu różowi się niebo na wschodzie
Ipowiew leciutki tak cieszy, orzeźwia,…
Samotność przed światłem się chowa jak codzień.
I jeszcze dzień jeden przeżyjesz w spokoju,
Radując się życiem i bojąc za razem,
wiedząc, że Twe szczęście kiedy noc się zacznie
W obliczu smutku będzie tylko wyrazem.
A gdy noc zapada, ciemna, długa, pusta,
Ty leżysz bezsennie, samotność się budzi,
I zazdrościsz innym, że tak spokojnie śpią,
I jesteś sam jeden w domu pełnym ludzi!
Aż w końcu dzień wstaje, spokojnie, powoli,
i znowu różowi się niebo na wschodzie
Ipowiew leciutki tak cieszy, orzeźwia,…
Samotność przed światłem się chowa jak codzień.
I jeszcze dzień jeden przeżyjesz w spokoju,
Radując się życiem i bojąc za razem,
wiedząc, że Twe szczęście kiedy noc się zacznie
W obliczu smutku będzie tylko wyrazem.
Gwoli ścisłości: zdaję sobie sprawę z faktu, że ten wiersz ma lepsze i gorsze momenty. Może któregoś dnia go poprawię.
I gwoli drugiej ścisłości: to, że napisałam wiersz, to najprawdopodobniej jednorazowy wybryk
8 odpowiedzi na “Noc – wierszydło”
Ale i tak jest spoko, aaa i ja nie śpię szy szy!
Jejku, jak piosenka. Ślcziny.
piękny wiersz.
nie dobrane rymy i pogubiona rytmika wersów.
Oj tam oj tam.
Pisałam, że to wierszydło, nie dzieło mojego życia. Wierszami nigdy nie zajmowałam się na poważnie i robić tego nie mam zamiaru.
mi się ten wiersz PODOBA! i przypomniała mi się historia z moim już niepamiętanym utworkiem chyba z pierwszej klasy w Owińskach – o wiośnie, który nawet był w "Promyczku". lata siedemdziesiąte dwudziestego wieku.
Mi też się podoba.