Łowię okazje

16 odpowiedzi na “Łowię okazje”

Ooo, praktyki sprzedażowe są znane wszędzie. Kilka razy wydawałam ubrania po Zuzannie i zdarzyło się, że na drugi dzień były sobie wystawione na olxie na sprzedaż.

Wszystko proszę ja Ciebie, wszystko, co uznasz za fajne. Np. u mnie często wydają ludzie jedzenie zdatne dla wegan. Rzadko też, bo razdko, ale bywa, że wydają zdatne do użytku rzeczy przydatne w domku.

Zuzia no ja jestem ciekaw cóż to w rezultacie był ten "chyba miód" 😀 czy to faktycznie był miód czy coś innego 🙂
Kat
a czego planujesz się np. pozbyć?

Zobaczymy jutro, bo miałam tak podły nastrój, że nie poszłam w końcu wczoraj. Gdybym poszła, pewnie bym jakiegoś życzliwego pomagacza zamordowała gołymi rękami po drodze.

Przekonam się dzisiaj, choć, jak tak podziwiam aurę, troszkę żałuję, że nie poszłam wczoraj.

Potem przeczytałam ogłoszenie i muszę Wam powiedzieć, że to nie chybamiód, ale miódchyba.

Też korzystam z takowych grup.
Najfajniejsze jest to, że po prostu nie marnuje się rzeczy, które są jeszcze zdatne do użycia, a komuś nie są potrzebne już, bo na przykład kupił sobie nowe. Tą metodą ostatnio nabyłem skaner formatu A2. Piękna sprawa.

Najpiękniejsze jest to, że w ten sposób można czasem oszczędzi górkę pieniędzy, jeśli dobrze się szuka i w porę reaguje. Mi się jeszcze nie udało złowić jakiejś godnej pochwalenia się okazji, ale czasem si udaje coś drobnego wyhaczyć.

Hmmm. Napaliłem się jeszcze na doktoracie, by mieć coś większego do skanowania książek niż standardowe A4, i cóż, skanerek wisiał na stronie 3 dni. Jakby czekał na mnie. Co do górki gotówki, to rzeczywiście prawda. Kosztował mnie ów skanerek, jakieś 2 ręczniki papierowe.. Normalnie PIĘKNA SPRAWA.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink